Daemonica - recenzja
Dodane przez mendosa dnia 07.04.2006 20:08

Ponieważ w innym artykule, w tym numerze AZ, jest napisane o Formie recenzji, teraz napiszemy coś o Treści. Wychodzę z takiego założenia: "o fabule pisz tyle, ile musisz". Siłą rzeczy pisząc recenzję "uchylamy rąbka tajemnicy", psując potencjalnemu graczowi zabawę i odbierając mu przyjemność, płynącą z samodzielnego poznawania gry. Ale czyż tego samego nie robią Twórcy gier, pisząc ich zapowiedzi? To retoryczne pytanie prawdopodobnie pozostanie pytaniem retorycznym, mam zamiar jedynie "ujawnić" moje spojrzenie na problem.



Diabli mnie biorą, gdy czytam recenzję, w której opisana jest spora część fabuły, opisany jest filmik wprowadzający do gry, z najdrobniejszymi detalami przedstawieni są bohaterowie gry, oraz ich wzajemne relacje. Ja, do kroćset, chciałbym się tego dowiedzieć grając, a nie czytając recenzję!! Czytelnikom zainteresowanym "wykładaniem kawy na ławę", odradzam zaglądanie do moich tekstów. Tutaj tego nie znajdziecie. Chyba, że... Ano właśnie. Zawsze jest jakieś "ale"...
Recenzja "Daemonica" może być wyjątkiem, gra ta zrobiła na mnie niemałe wrażenie i... w zapamiętaniu mogę zdradzić zbyt wiele. Lojalnie ostrzegam.



Nasi bracia zza południowej granicy (Czesi), są ostatnio wyjątkowo aktywni na rynku gier przygodowych (vide Black Mirror, NiBiRu, aby wymienić tylko najgłośniejsze tytuły). Śmiem podejrzewać, iż być może zdominują niedługo rynek europejski w tej dziedzinie. Wystarczy to porównać do ilości naszych, krajowych premier (nie chodzi mi o premiery na naszym rynku przygodówek w ogóle, a o produkcje "rodzime") - ile tego mieliśmy? Porzućmy te próżne rozważania i zajmijmy się samą grą "Daemonica". Została ona wyprodukowana i wydana przez czeskie studia w roku 2005, doczekała się także polonizacji oraz tanich wydań w Polsce, między innymi w magazynie Click! (za 6,50 PLN!!). Mówi się, że jest to gra przygodowa z elementami cRPG – i rzeczywiście mamy tu i elementy walki, i możliwość uzupełniania zdrowia, i widok w rzucie izometrycznym, oraz system dialogów, przypominający nieco te z cRPG (w tym miejscu muszę przyznać, że nie jestem ani znawcą, ani miłośnikiem gatunku cRPG, więc elementy te mogłyby mnie irytować, jednak w tej grze nie przeszkadzały mi, poza niżej opisanymi wyjątkami).



Fabuła



Główny bohater gry, Nicholas Farepoynt, jest średniowiecznym detektywem, Łowcą Bestii (tu narzuciło mi się skojarzenie z Łowcą Cieni), o jego pochodzeniu i przyczynie, dla której stał się owym Łowcą pisać nie ma sensu, gdyż gracz dowie się tego czytając (słuchając) - zrealizowane w formie multimedialnego pamiętnika - wprowadzenie do gry. Pozwoli mu ono również dowiedzieć się o starożytnym języku, którym Łowcy posługują się w trakcie śledztwa. Łowca działa w angielskim miasteczku Cavorn i jego okolicach, rozwiązując na zlecenie miejscowego burmistrza zagadkę kryminalną. Rozgrywka jest generalnie liniowa, no może oprócz samego zakończenia gry, gdzie w zależności od naszego wyboru, obejrzymy dwa różne zakończenia (tylko trudno powiedzieć, aby którekolwiek z nich było tradycyjnym "happy endem", ale przy takiej historii chyba nie jest on potrzebny). Wystarczy powiedzieć, że fabuła (przy założeniu, iż jest to - było nie było - fantastyka) prezentuje się wiarygodnie na tle historycznym, doświadczymy kilku zwrotów akcji, być może nasuną się nam refleksje natury filozoficznej (eutanazja, wartość życia, prawo do rozporządzania życiem innych i naszym życiem). Fabułę oceniam na 10.



Zagadki



W większości zadań, użycie właściwego przedmiotu, we właściwym miejscu załatwia sprawę. Zazwyczaj jednak trzeba jeszcze porozmawiać z odpowiednią osobą (oj, rozmów jest tutaj dużo, kto wie, może za dużo, mnie to jednak nie przeszkadzało). I teraz najlepsze: Eliksiry. Wałęsamy się po okolicy, zbieramy zioła (początkowo bałem się, iż będzie to coś w stylu „marchewek” z Westernera, ale na szczęście nic z tych rzeczy!), tworzymy napoje i używamy ich, na przykład do rozmowy z... osobami. Zapewne wiecie to już z innych recenzji lub samej zapowiedzi gry, ale ostrzegam – spoiler! Rozmawiamy ze Zmarłymi Osobami. Aby jednak móc z nimi pogawędzić, musimy co nieco o nich wiedzieć. Ta część rozgrywki (i jej realizacja) wydała mi się najciekawsza.



A teraz o czymś, co podobało mi się najmniej, czyli elementy walki. Choć niektórych walk nie zdołamy uniknąć, części z ich można zapobiec, odpowiednio rozmawiając z postacią przeciwnika. Jako „przygodowiec”, traktujący elementy zręcznościowe w grze przygodowej jako zło konieczne, nie sprawdzałem przebiegu walk na innych, niż najłatwiejszy poziomach trudności. Dało się "przeżyć"! Zagadki, głównie za eliksiry i rozmowy, oceniam na 9.



Grafika



Na początku myślałem, że przydałoby się więcej wstawek filmowych, potem już mi to nie przeszkadzało, ba, doceniłem ten średniowieczny, ascetyczny klimat rozgrywki. Niezwykle podobało mi się przedstawienie średniowiecznego miasteczka (i okolic – ach te bagna!), z jego typowymi "instytucjami" - szubienicą i karczmą. W przypadku tego tytułu (ten ascetyczny klimat), rzut izometryczny sprawdził się znakomicie – potęguje on atmosferę osaczenia, wydaje nam się, iż przestrzenie wokół nas są nieprzebyte, przeogromne. Postacie, nawet na zbliżeniach, wyglądają ładnie. Grafikę oceniam na 10.



Muzyka



Autorem muzyki jest Martin Linda - Mistrz Jan Sebastian, gdyby żył, pokłoniłby mu się z szacunkiem i zrozumieniem. Muzyka, co prawda, bezpośrednio nie nawiązuje do epoki historycznej, w której toczy się rozgrywka (nie jest to muzyka z epoki, ani nie jest na nią stylizowana), ale oddaje atmosferę tej epoki. Tangerine Dream "Cyclone". King Crimson "In the Court of the Crimson King". Pink Floyd „Echoes” - to tylko niektóre skojarzenia, przychodzące mi do głowy w trakcie gry czy późniejszego słuchania tych utworów (umieszczono je w podkatalogu Music, znajdującym się w katalogu głównym gry, w formacie *.wma). Ogólnie mamy do czynienia z dobrym, trwającym blisko 40 minut soundtrackiem. Raj dla uszu! Odgłosy otoczenia nie przeszkadzają, podkreślają klimat miejsca, w którym się znajdujemy. Muzykę oceniam na 12 (sic!).



Interfejs



Przy wychodzeniu z pomieszczeń, możemy początkowo czuć się zdezorientowani, ale zmieni się to, gdy cokolwiek poznamy miasteczko i jego okolice, oraz nauczymy się przybliżać i oddalać kamerę, a także ją obracać (obracanie zdecydowanie ułatwia orientację); zapoznanie się się ze sposobem sterowania umożliwi nam wywoływana klawiszem F1 pomoc. Kompas i mapa także są bardzo pomocne. Ekwipunek – standardowo – nie mam zastrzeżeń. Zbyt mała jest liczba miejsc na zapisy stanu gry (rzecz jasna można to ominąć, co jakiś czas przenosząc pliki w inne miejsce, ale wygodne to nie jest). Interfejs oceniam na 10.



Polonizacja



Nie znalazłem ani większych, ani mniejszych błędów, być może "zaślepiony" muzyką w grze, być może przez nieuwagę. Jedna rzecz zdziwiła mnie - podłożono głosy lektorów pod dialogi, dlaczego nie podłożono głosu aktora odgrywającego głównego bohatera (i innych, okazjonalnie komentujących coś postaci), pod rzadkie, co prawda, ale jednak zdarzające się komentarze pod adresem przedmiotów, czy innych postaci ze świata gry? W takich sytuacjach widzimy tylko napis gdzieś na środku ekranu. Szkoda. Głosy postaci w polskiej wersji językowej są dobrze dobrane, aktorzy doskonale wczuwają się w swoje role, umiejętnie oddając emocje, towarzyszące bohaterom gry. Polonizację oceniam na 9.



Podsumowanie



Żartobliwe elementy (ha, sami z łatwością je znajdziecie, nie będę Wam zabawy psuł) – rozluźniają nieco ciężką atmosferę gry. Może przydałby się system rozwoju zdrowia, przez zwiększanie liczby jego punktów, ale to z kolei spowodowałoby zapewne, iż każdy kolejny przeciwnik byłby trudniejszy do pokonania, i kółko by się zamknęło. Ogólnie "Daemonicę" oceniam na 10.











10 PLUSY:

fabuła
+ muzyka
+ grafika
+ zagadki
MINUSY:

zbyt mała jest liczba miejsc na zapisy stanu gry
- spolszczenie nie obejmujące komentarzy do obiektów

Komentarz: Można grać i na 256, i na 128 MB pamięci RAM, ale powoduje to dłuższe "wczytywanie" zapisanych stanów gry, i przechodzenie z lokacji do lokacji może trwać wieczność. Zalecam 512 MB RAM.



autor: mendosa


AZ64