The Solus Project to sandboxowa gra eksploracyjna od studia Teotl, która wcześniej uraczyła nas mniej przygodowymi produkcjami The Ball oraz Unmechanical. Autorzy kontynuują swoje zamiłowanie do obcych światów, lecz tym razem fabuła wydaje się być znacznie bardziej poważna i złożona. Nie zabrakło jednak wielu odniesień do pierwszego tytułu - The Ball.

W poszukiwaniu nowego domu
Gracz rzucony jest w daleką przyszłość, kiedy to serfowanie po przestworzach kosmosu staje się czynnością na porządku dziennym, oferującą bardzo duże możliwości. Marna resztka ludzkości plącze się gdzieś w okolicach Plutona w poszukiwaniu nowego miejsca do zamieszkania. Ziemia została zniszczona i nie nadaje się już do zamieszkania. Nadzieję przywraca niewielka planeta o nazwie Gliese-6143-C, na zwiad której zostaje wysłana niewielka załoga. Po latach dryfowania statek ulega awarii, czego efektem jest twarde lądowanie na owej planecie.
Z katastrofy cało wychodzi tylko jedna osoba – nasz podopieczny. Bez możliwości powrotu, bez łączności z innymi, bez zaopatrzenia dającego szansę na dłuższe przeżycie. Aby przetrwać będziemy zmuszeni wykorzystać porozsypywane po całym otoczeniu resztki żywności oraz skorzystać z dobrodziejstw jakie daje tutejsze środowisko. Na planecie życie nie jest niczym obcym. W okół nas rozpościera się wielka woda, a ląd porastają różnego gatunku rośliny.



Mieszanka pogodowa
Niebo oraz środowisko robią wrażenie i zwracają na siebie uwagę. Nie są to łagodne warunki panujące w świecie, który tak dobrze znamy. Na niebie widoczny jest satelita co najmniej pięciokrotnie większy od Księżyca oraz jeden mniejszy. Dni potrafią być upalne, a noce śmiertelnie mroźne. Dlatego pierwszym naszym zadaniem będzie znalezienie dogodnego miejsca, które umożliwi bohaterowi dotrwanie do kolejnego ranka. Przy okazji możemy podziwiać liczebność gwiazd, komet czy piękno zorzy polarnej. Bardzo częstym zjawiskiem są gwałtowne burze, tornada czy roje spadających meteorytów, których bliskie spotkanie zakończy się dla nas śmiercią. Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie, co widać podczas podróżowania pod otwartym niebem.
Bardzo przydatnym urządzeniem jest miernik znaleziony na samym początku gry. Będziemy korzystać z niego niemal bez przerwy. Daje nam niezbędne informacje na temat stanu naszego zdrowia oraz panujących warunków atmosferycznych. Dowiemy się między innymi jaką posiadamy temperaturę ciała, ile spaliliśmy kalorii oraz czy potrzebujemy uzupełnić płyny w naszym organizmie. Konstrukcja The Solus Project po części przypomina Don’t Starve, a więc podróżując będziemy zmuszeni dbać, abyśmy pod ręką mięli coś do przegryzienia czy butelkę z wodą.

Element ten zależny jest od wybranego trybu rozgrywki - tych jest trzy. Najłatwiejszy pozwoli nam na czystą eksplorację, zbalansowany (na którym grałem) zmusi nas do dbania o kierowaną przez nas postać, a tryb najtrudniejszy przeznaczony dla tych, którzy nie boją się przeciwności losu napływających z każdej strony.
Ziemia niczyja...
...zdecydowanie nie! Odwieczne pytanie zadawane przez wszystkich naukowców mających cokolwiek wspólnego z astronomią, to czy istnieje jakaś pozaziemska forma życia. Z początku nic na to nie wskazuje, aby na Gliese znajdowały jakieś rozumne istoty, jednak im dalej będziemy zapuszczać się w przygodę, tym więcej śladów napotkamy. Aż w końcu natrafimy na budowle, malowidła oraz język obcej cywilizacji. Będziemy zmuszeni poznać ich pozostałości, kulturę czy obyczaje. Zbadamy ich architekturę i szybko dojdziemy do wniosku, że nie różni się ona zbyt wiele od naszej. Byłem nieco zdziwiony, że posiadany przez nas sprzęt jest w stanie w ciągu jednej dłuższej chwili odszyfrować ich pismo i przetłumaczyć na zrozumiany przez nas język. Chociaż czemu tak się dzieje, dowiemy się z biegiem fabuły.



Dużo dowiemy się zwiedzając podziemne jaskinie - jest to dla mnie zdecydowanie mniej ciekawy element rozgrywki w porównaniu z badaniem powierzchni planety. Bieganie po różnych zakamarkach w poszukiwaniu kluczy czy innych przedmiotów, za pomocą których będziemy mogli wprawiać w ruch różne mechanizmy i przejść dalej bywa frustrujące. Korytarze są kręte, więc łatwo się zgubić. Dla lepszej orientacji warto korzystać z elementów otoczenia - zapalać świece, otwierać skrzynie. W pewnym momencie zacząłem zastanawiać się czemu twórcy nie wprowadzili mapy, ale wielopłaszczyznowość pomieszczeń jest na tyle różnorodna, że chyba korzystanie z niej sprawiałoby wiele trudności.
Piszę ten tekst opierając się na grze udostępnionej na Steamie w programie Wczesnego Dostępu. Na daną chwilę opublikowane są trzy części. Twórcy mają udostępniać następne w kilkutygodniowych odcinkach czasu, a finalnie gra ma trafić do sprzedaży w tym miesiącu jako skończony produkt. W przeciwieństwie do produkcji od studia Telltale Games, w TSP nie powinniśmy odczuć przejść pomiędzy poszczególnymi epizodami. Gra zachowuje spójność, ale czasami bywa według mnie nudnawa i widać, że twórcy podbijają czas gry zmuszając nas do biegania w tę i z powrotem. Na szczęście takich sytuacji jest póki co niewiele.

Ku odkryciom
The Solus Project intryguje, zadziwia, nudzi, męczy potem znowu intryguje i tak w koło. Z początku gracz może poczuć się zdezorientowany. W zależności od wybranego poziomu trudności będziemy kierować się oznaczeniami twórców, podążając z punktu do punktu, odkrywając po drodze sekrety tego miejsca (w trybie najtrudniejszym wszystkie ścieżki będziemy musieli odnaleźć sami). Więcej o dziejach naszego gatunku dowiemy się z porozrzucanych notek, a na temat zamieszkującej niegdyś te miejsce cywilizacji z informacji wyrytych na skałach czy malowidłach. Z biegiem rozgrywki fabuła staje się coraz bardziej ciekawa, a otoczenie różnorodne. Zapewne największe niespodzianki pojawią się w końcowych epizodach. Dobrze, że nie musimy czekać zbyt długo, bo dłuższy czas oczekiwania mógłby sprawić, że grę odłożylibyśmy na dalszy plan na rzecz innych, bardziej interesujących tytułów.
Autor: Przemo





